Oto dziesięć powodów, dla których nie warto segregować śmieci:
- Plastikowe worki i reklamówki rozkładają się nawet 400 lat i zanieczyszczają środowisko. Po co mam się tym przejmować, skoro nie będę już wtedy żył. Moje wnuki będą się z tym zmagać? To ich problem!
- Oczywiście, że wolę jeść owoce i warzywa, które są spryskiwane wieloma sztucznymi chemikaliami. Po co gromadzić własny, naturalny nawóz i go wtórnie wykorzystywać, skoro nie mam na to chęci i czasu. A skoro moje zdrowie szybciej podupadnie dzięki niewłaściwej diecie – trudno, wszak trzeba na coś umrzeć.
- Segregacja butelek i ich wtórne wykorzystanie? Nie, wolę wszystko wrzucić do jednego worka. Wszak uwielbiam takie widoki:
- Nie będę opłukiwał opakowań po jogurtach, mleku i nabiale pod bieżącą wodą. Po co mam ułatwiać pracę panom śmieciarzom?
- Elektro-śmieci szkodliwie wpływające na naturalne środowisko? Starą lodówkę wywiozę do lasu, może nikt nie zauważy, a fakt, że mogą zaszkodzić także zwierzętom… niektóre czyny wymagają poświęceń.
- Wywóz segregowanych śmierci znacznie zmniejsza koszty ich przetwarzania? Pierwsze słyszę! To na pewno jakaś plotka bez potwierdzenia.
- Zbiórka makulatury chroni przed lasu przed ich wycinaniem i dewastacją? Póki co, widzę dziesiątki nowych tytułów w kiosku i miękkie papiery toaletowe na sklepowych półkach. Póki ich nie braknie, nie będę się przejmować tą kwestią.
- Odzysk aluminium ze złomu pozwala na ponad 95% oszczędzanie energii i wody? Może i tak, ale na pewno parę puszek w moim koszu na śmieci nikomu nie zaszkodzi.
- Nigdy nie biorę własnych toreb na zakupy, wole nabyć dodatkowo płatne, droższe siatki. Najwyżej nakrzyczę na panią kasjerkę lub się zbulwersuję, jak wyzyskuje się zwykłych ludzi.
- Nie oddam mało zużytych ubrań potrzebującym. Na pewno pomogą im jakieś innej instytucje, prawda?
Nie segreguję śmieci, bo mogę sobie pozwolić na ten luksus bycia egoistą i krótkowidzem w rozwoju cywilizacji i szkodzenia środowisku naturalnemu.